„Wpadam do” … Słonimia „ jak w centrum polszczyzny Tam się człowiek napije, nadysze Ojczyzny”

W sobotę 26 maja 2019 r. Słonim, 50 tysięczne miasto w obwodzie grodzieńskim Białorusi, po raz już piętnasty przybrał odświętne szaty i uroczyście powitał w swoich gościnnych progach gości z Polski, Litwy i odległych zakątków Białorusi, na tradycyjnym festiwalu kultury polskiej „Polonez-2019”. XV-ty już raz to wspaniałe i wyjątkowe święto muzyki i tańca połączyło, niewidzialną, acz nierozerwalną, nitką, nie tylko amatorów i profesjonalistów zakochanych w muzyce Ogińskiego, ale też, co w dobie kryzysu wartości, kryzysu więzów międzyludzkich, kryzysu stosunków sąsiedzkich (oficjalnych-międzypaństwowych) na linii Polska-Białoruś.

Park miejski w centrum miasta odwiedził sam Michał Ogiński, w eleganckim płaszczu, by tu oficjalnie, wraz z Przewodniczącym Słonimskiego Powiatowego Komitetu Wykonawczego Giennadijem Chomiczem, przewodniczącym stowarzyszenia Związek Polaków na Białorusi Mieczysławem Łysym otworzyć Festiwal. I jak co roku, cały dzień w Słonimiu, we wspaniałej scenerii, na scenach plenerowych i scenie Domu Kultury niezliczona ilość spektakli teatralno- historycznych, wokalnych, choreograficznych, instrumentalnych wersji poloneza sprawiły, że faktycznie tu się można było „nadyszać i napić” Ogińskiego ojczyzny. Obsada międzynarodowa, 37 Zespołów, około 550 uczestników to już marka, marka już nie jedynie dla Słonimia, ale też dla całego regionu grodzieńskiego, ale i po prostu dla Białorusi. Mieszkańcy Słonimia, licznie przybyli goście, świąteczny nastrój, radość, uśmiech i wzajemna życzliwość i te burze gorących, płomiennych, oklasków to nagroda nie tylko dla muzyki i uczestników, to nagroda dla wszystkich ludzi wielkiego serca, którym idea łączenia kultur, narodów, pielęgnacji tradycji przyświecają na co dzień, dla tych, którzy ten Festiwal wymyślili, włożyli w niego wiele lat trudu organizując, pomagając w organizacji, latami dbali o jego rozkwit do XV edycji, do 2019 roku, kiedy to znów tych zasłużonych oklasków gorących, owacji na stojąco nikt z przybyłych nie szczędził. I tylko, co mnie nie dziwi, ale oburza już tak, zabrakło wśród oklaskujących, wśród przybyłych, przedstawicieli dyplomacji polskiej. Mimo zaproszenia, nikt z ambasady, z konsulatów, po prostu nikt nie znalazł czasu by udzielić zainteresowania tym świętem, co by nie mówić, polskiej kultury. Jakże mi wstyd, jakże żal Pani Leonardy Rewkowskiej, inicjatorki, założycielki Festiwalu, która za swoje wielkie serce w oczach Polski i jej przedstawicieli ciągle nie zasługuje na szacunek, a której jak sama na otwarciu powiedziała, „lata już nie te, zdrowie już nie dopisuje, rzadko pozwala wychodzić z domu, ale w taki dzień, ani wiek, ani zdrowie zatrzymać w czterech ścianach nie są w stanie”. Bo ciągle cieszy i optymizmem napawa, że melodia Poloneza łączy pokolenia. Szkoda, że oficjalna Polska tego nie rozumie, szkoda i przykro, że łatwiej jej, tej oficjalnej Polsce, dzielić, jątrzyć segregować, a tych, którzy jednoczyć chcą i potrafią nie udzielać uwagi, a wręcz ostentacyjnie ich ignorować.

Bożena Gaworska-Aleksandrowicz

Dodaj komentarz